czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 2: Ekspres Hogwart – Londyn

Rozdział 2: Ekspres Hogwart – Londyn
--------------------------------------------------------------
 Ruszyłam w stronę pociągu mijając wiele znanych mi osób. Gdy wsiadłam od razu zobaczyłam pusty przedział. W środku rozsiadłam się wygodnie obok okna i czekałam aż ruszymy. Siedziałam tak długą chwilę spoglądając w okno aż w którymś momencie zauważyłam James’a Patter’a. Nie chciałam się z nim teraz użerać bo i tak czeka mnie cały rok spędzony z nim. Gdy zaczął się zbliżać z Blackiem do mojego przedziału szybko się schyliłam żeby mnie nie zauważyli. Lecz to przyniosło jeszcze gorsze skutki, myśląc że nikogo tam nie ma weszli bez wahania do środka. Gdy mnie zobaczyli od razu się zdziwili. Potter udając takiego miłego i eleganckiego podszedł do mnie i zapytał się :
- Cześć Evans. Możemy się przysiąść ?. – Zapytał.
-  Jak nie ma już żadnego przedziału wolnego to możecie. – Odparłam.
- Widzisz James Ona nie ma ochoty z nami siedzieć,….. chodź poszukamy jeszcze, może trafimy na kogoś milszego, a ona niech siedzi sama – Wtrącił Syriusz
Potter obrzucił go wściekłym spojrzeniem, ale poszedł. Po chwili pociąg ruszył. Gdy wyszłam z przedziału zobaczyłam tą dwójkę wraz z Lupinem siedzących na swoich walizkach leżących na ziemi, ich walizki zawalały całe przejście. Chrząknęłam znacząco, a oni nie zareagowali. Stałam tam chwilę a oni udawali że mnie nie widzą. W końcu nie wytrzymałam i odezwałam się :
- Przepraszam Was, ale czy możecie się….. eee…. troszkę przesunąć ?. – Zapytałam.
- A dokąd się wybierasz Evans ?. – Zapytał Potter a, Lupin w tym czasie się przesunął.
- A cię to interesuje ?. – Zapytałam.
- Nie ważne co go to interesuje, lepiej powiedz co cię ciągnie do ślizgonów ?. – Uratował go Black.
- Ej… przepuście ją już co wy wywiad prowadzicie ?. – Powiedział Lupin.
Wszyscy się odsunęli z wielką łaską, lecz i tak nie za bardzo miałam jak przejść.
- Dziękuję Remusie. – Powiedziałam gdy już przeszłam.
Weszłam do części pociągu, którą zajmowali praktycznie sami ślizgoni. Idąc tak przez lokomotywę szukałam przedziału w którym siedział Severus. Nie mogłam go znaleźć, więc pomyślałam że może gdzieś poszedł. Wracając do swojego przedziału szłam długim korytarzem w którym z jednej strony ciągnęły się przedziały z uczniami. Gdy byłam już prawie u siebie podszedł do mnie Remus i zapytał :
- Lily mogę usiąść z tobą w przedziale ?.
- Tak, ale z nimi czy sam ?. – Zapytałam.
- Sam. – Odparł z pewnością.
- Jak sam no to ok.
Wpuściłam Lupina do swojego przedziału.
Ja zajęłam swoje miejsce na kanapie obok okna a on usiadł naprzeciwko mnie. Wyciągną książkę do „Obrony Przed Czarną Magią”(Przedmiot którego nauczali w Hogwarcie) i zaczął coś czytać (Lupin w przeciwieństwie do jego przyjaciół był pilnym uczniem). Ja oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w mijające nas krajobrazy zieleni. W którymś momencie niebo poczerniało zobaczyłam tysiące sunących w stronę pociągu czarnych zakapturzonych postaci. Ale stało się to trochę dziwne bo okazało się że już nie byłam w pociągu do Hogwartu tylko stałam na rogu jakiejś mugolskiej uliczki, próbowałam uciekać ale z każdej strony one sunęły w moja stronę. Obróciłam się tyłem do nich i zobaczyłam dom Severusa, próbowałam go zawołać ale on mnie nie słyszał. A gdy znowu się obróciłam w stronę tych postaci nie było ich jak by ktoś je wygonił. Nie wiedziałam o co chodzi, ale nagle usłyszałam znajomy głos był to głos Jamesa Potter’a wołał cos, ale bardzo nie wyraźnie go słyszałam. Zarys mugolskiej ulicy powoli znikał a ukazał się moim oczom przedział w Ekspresie do Hogwartu.

- Śpicie czy co ? Już jesteśmy ! –  Wołał Potter.

- Nie już idziemy – Odpowiedziałam w imieniu Remusa i Swoim.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 1: Moment rozstania

 

Rozdział 1: Moment rozstania   

Piszę w imienu Lily

 

----------------------------------------------------

 

Po raz ostatni rozglądnełam się po pokoju i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam czarownicę, ale nie taką która wyciąga zająca z kapelusza, lecz taką czarownicą  która potrafi się transmutować i wyczarować własnego patronusa. Zobaczyłam tam jeszcze dziewczyną z kasztanowo - rudymi włosami opadającymi na ramiona. Przeszłam się jeszcze parę razy po pokoju sprawdzając czy wszystko mam. Na kanapie stała klatka z moim kotem Cristel. Sierść miała w  łatki, w odcieniu rudym podobnym do koloru moich włosów, natomiast reszta sierści była śnieżno - biała . Miałam już różdżkę i książki i wszystko co potrzebne. Podeszłam do drzwi już miałam je otworzyć gdy usłyszałam krzyk mojej siostry Petuni. Wolałam nie wychodzić z pokoju puki ona sama nie pójdzie do siebie. Usiadłam na swoim łóżku i nasłuchiwałam czy idzie. Nagle usłyszałam zbliżające się kroki  w stronę moich drzwi. Aż w końcu otworzyły się z hukiem  tak że uderzyły w szafę tak mocno że o mało się nie rozleciała gdyż meble w moim pokoju były bardzo stare. W drzwiach stanęła moja siostra czerwona jak burak i wykrzyczała coś w stylu „Masz zejść na dół ty dziwolągu”. Zrobiłam jak powiedziała choć miałam ochotę się z nią trochę podroczyć. Schodząc na dół mijałam wiszące na ścianach obrazy w wielkich srebrny ramach. Obrazy te nie przedstawiają nic konkretnego, zastanawiam się czasem po co my je trzymamy w domu. Właśnie minęłam pokój mojej siostry na drzwiach jej pokoju przyczepiony jest jakiś dziwny obrazek z napisem „Dziwolągom wstęp wzbroniony”. Ah.. ta moja siostra chyba dalej nie może ochłonąć bo biega cały czas z mojego pokoju do swojego. Już prawie byłam w salonie mijałam jeszcze tylko wielki zegar stojący na pół piętrze i zeszłam na sam dół. Drzwi od salonu były zamknięte, zapukałam leciutko i weszłam do środka. Gdy ojciec mnie zobaczył rozpromienił się, a matka miała kamienną twarz. Stałam tak na środku pokoju dosyć długą chwilę aż w końcu musiałam się odezwać nie wytrzymałam dłużej tej ciszy i nie miałam ochoty dłużej z tym zwlekać, więc zwróciłam się do ojca (ojciec lubił moje opowieści o Hogwarcie, a matka jakoś to znosiła ale nie była za dużą fanką tej szkoły) :

 

- Tatusiu jedziemy już ? – zapytałam z niepewnością w głosie.

 

- Tak córeczko, poczekaj chwilkę ubiorę tylko płaszcz. – powiedział.

 

- Mamo a ty jedziesz z nami ?. – nie pewnie zwróciłam się do mamy.

 

- Wiesz…., ja muszę..yy…muszę posprzątać, i zrobić obiad….

 

Zrozumiałam że mama nie podziela mojego entuzjazmu i nie ma ochoty ze mną jechać, a przecież sprzątaniem i gotowaniem zajmuje się pani Susan.

 

- Dobrze no to Pa mamo. – Odparłam ze zrezygnowaniem w głosie i dałam jej buziaka w policzek.

 

 Powolnym krokiem opuściłam salon, w holu czekał już na mnie tata z moim kufrem. Poszłam jeszcze raz do swojego pokoju sprawdzić czy wszystko wzięłam. Na kanapie dalej stała klatka z Cristel o której prawie zapomniałam. Przed wyjściem z domu pomachałam mamie i siostrze która na pożegnanie pokazała mi język. Wsiadając do samochodu jeszcze raz spojrzałam na nasz ogromny dom. Tata wsiadł do auta i ruszyliśmy. Obok mnie na siedzeniu stała klatka z Cristel ona wyglądała na przygnębioną, w przeciwieństwie do mnie. Jadąc na dworzec King’s Cross mijaliśmy wiele domów małych i dużych. Mijaliśmy też dom Severusa z którym zaprzyjaźniłam się, On nauczył mnie kilku zakląć i powiedział o istnieniu magii. Gdy w końcu dojechaliśmy wysiadłam z naszego zielonego auta, wyciągnęłam klatkę i poszłam po mój bagaż. Tata odprowadził mnie do przejścia na peron 9 i ¾. Ucałowałam go w policzek i mocno przytuliłam na pożegnanie. Ruszyłam w stronę przejścia, najpierw wolno potem coraz szybciej i przed samym przejściem pomachałam jeszcze tacie. Zamknęłam oczy i…. już byłam na właściwym peronie.